O przedłużaniu rzęs słyszałam nie raz. Jednak przed wizytą u kosmetyczki blokował mnie… mit, że moje rzęsy po tym zabiegu będą jeszcze krótsze i bardziej osłabione. Na szczęście w porę koleżanka (z zawodu kosmetolog) poinformowała mnie, że to mit!  W związku z tym udałam się na moje pierwsze przedłużanie rzęs! W dalszej części wpisu dowiecie się, jaką metodę wybrałam, jak przygotować się do pierwszej wizyty, czy jestem zadowolona z efektu i czy w przyszłości mam zamiar ponownie przedłużyć rzęsy! 

Jak przygotować się do pierwszej wizyty?

Przede wszystkim wybierz dobry i sprawdzony salon. Możesz popatrzeć sobie na pracę danej stylistki na stronie na Facebooku lub Instagramie. Gdy już znajdziesz odpowiednie miejsce, zarezerwuj wizytyę – bierz pod uwagę to, że pierwsze przedłużanie rzęs może trwać do dwóch godzin. Zwróć uwagę na to, czy stylistka wykonująca Ci zabieg przestrzega zasad higieny (pamiętaj, nigdy nie jest za późno, żeby wyjść). Na samą wizytę najlepiej przyjdź bez makijażu, zaoszczędzi to czas. Na pewno stylistka Ci o tym powie, jednak pamiętaj, że bezpośrednio po zabiegu przez 48 godzin nie powinno się moczyć rzęs.

Jaką metodę wybrałam? 

Wybrałam metodę przedłużania 1:1. To znaczy, że do jednej mojej rzęsy przyklejona została jedna sztuczna rzęsa. Jest to metoda, która daje najdelikatniejszy i najbardziej naturalny efekt – na tych kwestiach zależało mi najbardziej. Do tego nie wymagają specjalnego traktowania, wystarczy, że przeczeszę je raz na jakiś czas specjalną szczoteczką.

Czy jestem zadowolona z efektu? 

Tak! Przez 3 tygodnie moje rzęsy wyglądały prosto jak po wyjściu z salonu kosmetycznego. Przyzwyczaiłam się do takiego stanu rzeczy bardzo szybko! Zyskałam nie tylko piękny wygląd, ale i wygodę. Czwartego tygodnia efekt nie był już tak fajny – dużo rzęs zaczęło wypadać i nie wyglądało to już tak ładnie. Jednak można było się tego spodziewać, bo efekty utrzymują się od trzech do pięciu tygodni (czwartego tygodnia po wizycie wybrałam się na uzupełnienie).

Czy ponownie przedłużę rzęsy?

Zdecydowanie tak. Jest to naprawdę wielkie ułatwienie! Budząc się, czuje jakbym już miała makijaż na sobie. To naprawdę cudowne uczucie. Czy znów zdecyduję się na metodę 1:1? Zobaczymy, nabrałam już nieco odwagi w kwestii przedłużania rzęs, więc kto wie, czy nie zdecyduję się na bardziej widoczną metodę. Nie jestem pewna, czy będę chciała przedłużać rzęs non stop, ale raz na jakiś czas na pewno – dla tej wygody zdecydowanie warto!

A czy Wy przedłużacie rzęsy? Jeśli tak, to jaką metodą? Jeśli nie, co Was powstrzymuje?

Autor: Jadzia Michalska

Niepoprawna optymistka, zafiksowana na punkcie włosów. Uwielbia dobre kino i astronomię. Jaroszka-smakoszka i gawędziarka, która daje upust gadulstwu na blogu.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *