Hej dziewczyny!

Wiem, że określenie „skóra Koreanek” jest już hasłem kultowym. Od razu wyobrażamy sobie cerę pełną blasku, zdrowia, idealnie gładką, o jednolitym kolorycie…po prostu jak u niemowlaka. Czy to naprawdę sekret pielęgnacji, czy może genetyka? Jak zafundować sobie cerę jak u Koreanek? Zgłębiłam sekrety koreańskiej pielęgnacji twarzy i przez miesiąc dzielnie odbywałam rytuały pielęgnacji skóry zgodne z wyznacznikami orientalnego kraju. Efekty? Już opisuję!

Sekrety urody i pięknej cery Koreanek w… moim wydaniu

Okazuje się, że koreańska pielęgnacja twarzy wcale nie jest taka innowacyjna i rewolucyjna. Jest po prostu..czasochłonna. Koreanki nie bez powodu nazywają swą pielęgnację „rytuałem”. To niekończący się proces, którego podstawą jest oczyszczanie twarzy, a jej odżywianie i regeneracja trwa 3 razy dłużej niż u nas – pędzących gdzieś, wiecznie spieszących się, prawie zawsze „już” spóźnionych kobiet. Pomyślałam: ok, znajdę na to czas. Potraktuję tę pielęgnację jako urlop od pośpiechu. Znajdę czas o poranku i (przede wszystkim) wieczorem, by zadbać o swoją cerę jak należy. Rezultaty? Nooo dziewczyny… rezultaty przerosły moje oczekiwania.

Koreańska pielęgnacja skóry – krok po kroku

1. Koreańska pielęgnacja – oczyszczanie

Jak już wspomniałam, oczyszczanie skóry i cały demakijaż nie może wyglądać tak, że przecieramy płynem micelarnym twarz i po sprawie. Koreanki są w tym temacie bardzo drobiazgowe. Pieczołowicie oczyszczają twarz: najpierw demakijaż płynem lub mleczkiem. Następnie mycie twarzy żelem lub inną emulsją do pielęgnacji skóry. Przemywanie buzi tonikiem. Ewentualnie może być hydrolat. Wklepywanie kremu pod oczy. Wklepywanie serum lub (wieczorem) olejku. Wklepywanie kremu do twarzy. Sen. To trochę trwa, zwłaszcza na początku, ale wiecie co – po tygodniu doszłam już do perfekcji. Wszystko to zajmowało mi około 10 minut.

2. Koreańska pielęgnacja – odżywianie i regeneracja

Co drugi dzień wieczorem ten rytuał się nieco przedłużał, ponieważ zaraz po oczyszczeniu twarzy (jeszcze przed nałożeniem toniku) nakładałam na buzię maseczkę w płachcie. Koreanki robią to nawet codziennie i nie ma w tym nic dziwnego – dla nich maska to podstawa pielęgnacji. Ja stwierdziłam że (niestety) jeśli chcę nałożyć na buzię porządną maskę i będę robiła to codziennie, to wkrótce czeka mnie ruina finansowa, więc ograniczyłam się do maseczki co dwa dni. Oczywiście zawsze była ona poprzedzona delikatnym, enzymatycznym peelingiem do twarzy. Moja skóra chyba dawno nie cieszyła się takim zainteresowaniem i troską.

3. Koreańska pielęgnacja – masaż twarzy

Masaż twarzy to już klasyka (nie tylko koreańskiej) pielęgnacji. W krajach orientu kobiety masują nie tylko ciało, ale i twarz – jest to bardzo logiczne biorąc pod uwagę, że przecież pod skórą na naszej buzi znajduje się szereg mięśni, które – bez odpowiedniego „treningu” i gimnastyki – wiotczeją. Dlatego jeśli chcecie aby skóra była wciąż jędrna i nie opadała ani nie wiotczała zbyt szybko – możecie zrobić trochę na przekór grawitacji, czyli ćwiczyć i masować buzię.

Ja nabyłam po prostu wałek jadeitowy do twarzy i codziennie wieczorem przez kilka minut masowałam nim twarz. Była to dla mnie najlepsza pora, ponieważ wałek najlepiej stosować z naturalnym olejkiem – a ja nakładałam ten drugi wyłącznie wieczorem pod krem na noc.

Inną „anty-grawitacyjną rebelią” jest joga twarzy. Internet obfituje w dziesiątki filmików, które pokazują jak „wyprasować” zmarszczki za pomocą sprytnych i nieskomplikowanych ćwiczeń. Joga twarzy – wykonywana regularnie – powinna przenieść efekty już po dwóch tygodniach – owal twarzy poprawia się, a buzia wygląda na wypoczętą i młodszą. Joga twarzy nie zajmuje wiele czasu – jeśli np. zdecydujecie się na ćwiczenie tylko jednej partii twarzy (np. pracujecie tylko nad tzw. lwią bruzdą) zajmuje ona nie więcej nic 5 minut. Maksymalnie (przy pełnym zestawie ćwiczeń) 15-20 minut.

4. Koreańska pielęgnacja – filtry UV czyli słońce precz

To już wiadomo od dawna: słońce to największy wróg naszej skóry. Koreanki unikają go jak ognia i bardzo skrupulatnie zabezpieczają się przed szkodliwym działaniem promieni UVA, UVB. Ich skóra praktycznie nie zaznaje opalenizny. Nie ulega fotostarzeniu w tak zatrważającym tempie, jak nasza. Kremy z wysokim filtrem są tam na porządku dziennym Mało tego – wysokie filtry UV są również obecne w pudrach, podkładach i kremach BB. Do wyboru do koloru. Ja nabyłam po prostu krem do twarzy który nie tylko opóźnia efekty starzenia, ale również ma wysoki filtr UV i jest przeznaczony do pielęgnacji skóry latem (jednym z ciekawszych jest np. ten w ofercie Yves Rocher). Równie dobrze możecie jednak zastosować krem dla dzieci z wysokim filtrem UV.

5. Koreańska pielęgnacja – nawilżanie, nawilżanie i jeszcze raz nawilżanie twarzy

Nie ma w tym ani grama przesady. Nawilżanie to podstawa i główny sekret koreańskiej urody. Nie tylko picie wody, czyli nawadnianie skóry od środka. Chodzi o dobór kosmetyków. Przynajmniej jeden ze wszystkich, po które sięgacie powinien mieć silnie nawilżające właściwości. Nieważne, czy macie cerę tłustą czy suchą, młodą czy dojrzałą – nawilżanie jest kluczem do jej wspaniałej kondycji i zdrowia. Koreanki tę moc składników nawilżających odkryły przede wszystkim w aloesie – jest on jednym z głównych dodatków w wielu kosmetykach. Ogromną popularnością cieszą się też maseczki aloesowe i różnego rodzaju wielofunkcyjne, beztłuszczowe żele (np. ten wydawany przez znaną na całym świecie firmę Holika Holika).

Nawilżałam i ja – nie tylko za pomocą masek, ale również hydrolatem, oraz właśnie wyżej wspomnianym żelem, którego używałam codziennie jako serum pod krem do twarzy.

Koreańska pielęgnacja w moim wydaniu – efekty po miesiącu

No cóż. Nie będę ukrywała, że ten wysiłek i ceremoniał pielęgnacyjny BARDZO się opłacił. Moja skóra wygląda jak po wizycie w ośrodku odnowy – jest doskonale nawilżona gładka, elastyczna i rozjaśniona. Pełna energii, bez przebarwień i bez nieładnych zaskórników. Oczywiście nie zjaśniała mi tak, jak buzie Koreanek, nie jest alabastrowa, ale zmiany w jej napięciu, elastyczności i ogólnej kondycji są bardzo wyraźne. Jeśli chcecie, aby Wasza skóra przeszła metamorfozę – poświęćcie jej trochę więcej czasu, nawilżajcie, oczyszczajcie i chrońcie przed słońcem. Zobaczycie, że nabierze zdrowego blasku i stanie się wyraźnie młodsza i w lepszej formie.

Myślę, że nie zrezygnuję ze wszystkich koreańskich rytuałów. Co prawda nie uśmiecha mi się robienie maseczek na twarz co drugi dzień, ale zdecydowanie pozostanę przy tak gruntownym oczyszczaniu i masażu jadeitowym wałkiem. Co sądzicie o koreańskich rytuałach pielęgnacji skóry?

Autor: Jadzia Michalska

Niepoprawna optymistka, zafiksowana na punkcie włosów. Uwielbia dobre kino i astronomię. Jaroszka-smakoszka i gawędziarka, która daje upust gadulstwu na blogu.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *