Cześć kochani!

Czy znacie już naturalne, cudowne, roślinne wody, które ostatnimi czasy deklasują toniki? Blogosfera jest w nich zakochana, wszędzie aż huczy od ich cudownych właściwości. Ok, przyznaję, że też jestem fanką i mam w swojej łazience kilka, które po prostu kocham. Różany, lawendowy, neroli – to potężne trio, na które zawsze mogę liczyć podczas pielęgnacji. Tak właściwie to stosuję je nie tylko na twarz, ale na całe ciało i włosy, a także komponuję z nich kosmetyki, które są (powiem nieskromnie) totalnym hitem. Jednak czasami, głównie na początku zdarzało mi się kupić hydrolat, który tak właściwie wcale nim nie był, lub nie był to czysty hydrolat. Dlatego dziś podzielę się z Wami moim doświadczeniem i opowiem jak kupić dobry hydrolat oraz dlaczego w ogóle warto “coś takiego” mieć w łazience. Zapraszam 🙂

Hydrolat. Woda kwiatowa czy woda perfumowana?

Często zamiast nazwy hydrolat używa się określenia woda kwiatowa. No cóż… to bardzo błędne, ponieważ nie należy mylić naturalnego hydrolatu roślinnego z perfumowaną wodą kwiatową.

Woda toaletowa (czy też kwiatowa woda perfumowana) to nic innego, jak alkoholowy roztwór, w którym oczywiście znajdują się substancje zapachowe, w tym olejki eteryczne o silnym stężeniu. Służy ona perfumowaniu ciała, a nie pielęgnacji. Charakteryzuje się intensywnym zapachem kwiecia, które w niej “pływa”, czyli esencji zapachowej z danego kwiatu. Zapach długo utrzymuje się na skórze.

Z kolei naturalne hydrolaty są na ogół bezbarwnym płynem. Mają subtelny i delikatny zapach, który oczywiście znacznie różni się od zapachu olejku eterycznego, z którego został pozyskany. Najlepszym przykładem, jaki znam, jest różnica między zapachem olejku eterycznego z pomarańczy a hydrolatem z kwiatów gorzkiej pomarańczy. Pamiętam, jakie było moje rozczarowanie, gdy wróciłam do domu ze świeżo zakupionym hydrolatem z neroli, odkręciłam go i… ten nietypowy, nieco dziwny i nienależący do najcudniejszych na świecie zapach totalnie mnie zadziwił. Oczywiście niektóre hydrolaty mogą mieć lekkie zabarwienie, a także subtelny zapach roślin, z których zostały pozyskane. Jednak nigdy nie będą pachniały tak intensywnie, jak woda kwiatowa i właściwie nie temu służą, by się nimi perfumować, lecz by pielęgnować.

Jak kupić prawdziwy hydrolat?

Tak naprawdę z odróżnieniem hydrolatu od wody kwiatowej nie powinniście mieć problemu. Po pierwsze są one odpowiednio opisane, a po drugie woda po prostu pachnie “perfumiaszczo”.

Problem zaczyna się natomiast, gdy chcecie kupić hydrolat w czystej postaci.

Na rynku jest wiele produktów, które niestety hydrolatami są tylko z nazwy. Jak kupić zatem dobry hydrolat? Przede wszystkim zwróćcie uwagę na jego skład. Powinien być krótki i treściwy, a jeśli w INCI odnajdziecie różne dziwne dodatki typu: glikol propylenowy, etanol, citronellol, geraniol phenoksyetanol, czy gliceryna – odstawice to na półkę i zmykajcie z drogerii!

Jeśli natomiast na etykiecie jest napisane: 100% Helichrysum Italicum Flower Water (hydrolat z nieśmiertelnika), Rosa Damascena Flower Water (woda różana, hydrolat z róży damasceńskiej) – kupujcie taki produkt śmiało, ponieważ macie wówczas do czynienia z prawdziwym hydrolatem. W przypadku różanego hydrolatu w składzie może znajdować się woda plus olejek różany i taki skład też jest bardzo OK.

Dlaczego warto stosować hydrolaty w codziennej pielęgnacji?

Dobrze dobrany hydrolat to nieocenione właściwości pielęgnacyjne. Genialnie nawilża, wspaniale odświeża i świetnie odżywia skórę. Tonizuje i koi, jest super nośnikiem dla naturalnych olejków. Łagodzi zaczerwienienia, stany zapalne i przyspiesza gojenie się drobnych ran.

Hydrolat możecie też stosować do pielęgnacji włosów, by wzmocnić ich cebulki, a także zadbać o skórę głowy: hydrolat działa łagodząco i reguluje poziom sebum. Bardzo chroni też włosy przed działaniem czynników zewnętrznych, a nawet niektóre z nich są w stanie zahamować ich wypadanie.

Hydrolaty mają pH zbliżone do pH naszej skóry i mogą być stosowane bezpośrednio na skórę bez wcześniejszego rozcieńczania- są łagodne i dobrze tonizują naskórek.

Prawdziwy hydrolat nie zawiera alkoholu i syntetycznych dodatków, a zatem jest super łagodny i bezpieczny dla skóry, także tej wrażliwej i skłonnej do alergii.

Hydrolaty mają (i to właśnie najbardziej w nich kocham) uniwersalne zastosowanie. Mogą być stosowane do pielęgnacji twarzy, ciała i włosów. Ja moje cudeńka dodaję do maseczek z glinki, mieszam z olejkami, rozcieńczam z nimi żel aloesowy i kwas hialuronowy, dodaję do płukanek na włosy z octu, stosuję jako składnik domowych maseczek i peelingów, a także zraszam nimi ciało podczas upałów.

Co Wy na to? Chętni na wypróbowanie hydrolatów? Może znacie jakieś ciekawe zastosowania, macie swój ulubiony przepis, ukochany hydrolat i chcecie się podzielić opinią w komentarzu? Piszcie śmiało, pozdrawiam!

Autor: Jadzia Michalska

Niepoprawna optymistka, zafiksowana na punkcie włosów. Uwielbia dobre kino i astronomię. Jaroszka-smakoszka i gawędziarka, która daje upust gadulstwu na blogu.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *