Hej dziewczyny,

oto nadszedł moment, kiedy – po kilku żmudnych miesiącach – skończyłam testować dwa najpopularniejsze naturalne olejki, czyli olej arganowy i masło shea.

Wiem, że wiele z Was zapewne chciałoby przeczytać również nieco o oleju kokosowym, ale niestety u mnie odpadł on już w przebiegach – po prostu działa komedogennie na moją skórę i wcale nie wchłania się tak świetnie, jak to piszą. Włosy też mi napusza… coś w tym jednak jest, że olej kokosowy najlepiej nadaje się do mieszanek kilku naturalnych olejów… jest idealnym stabilizatorem i sprawia, że kosmetyk staje się lżejszy dla włosów. Niestety na twarz u mnie nie działa on zupełnie – chyba że do demakijażu. Ale przecież test miał dotyczyć odmładzającego działania olejków. Czy są one tzw „żelazkiem dla zmarszczek”, czy nie? Oto porównanie dwóch, o najsilniejszych właściwościach anty-aging. Zapraszam!

Olej arganowy do twarzy – działanie, efekty

Olejek arganowy wzięłam „na warsztat” jako pierwszy. Mówiąc szczerze – po prostu nieco gęsta formuła masła shea mnie przerażała. Latem człowiekowi najzwyczajniej w świecie nie chce się nakładać takich rzeczy na twarz i tyle. W sumie niesłusznie, bo olejki stanowią naturalną ochronę przed słońcem, więc w zasadzie nic nie nadaje się lepiej na upalne dni, niż one. Nie tylko zabezpieczają buzię, ale także włosy i całe ciało. Przyznaję, że z olejem arganowym całkiem się rozszalałam i stosowałam go nie tylko na twarz, ale na całe ciało – przede wszystkim wtedy, gdy schodziłam z plaży – okazuje się, że jest to idealny kosmetyk po kąpieli słonecznej. Pięknie podkreśla opaleniznę i doskonale się wchłania.

Na włosach również się dobrze sprawdza, ponieważ nie przeciąża ich za bardzo, pozostawiając je miękkie i lekkie. Ja swój olejek arganowy wcierałam wyłącznie w mokre włosy, po wyjściu z wody. Zabezpieczałam nim po prostu przesuszone końce, które już po kilku dniach pobytu nad morzem zaczęły wyglądać po prostu tragicznie. Ale z pewnością czekacie na ten jeden, najważniejszy „egzamin” olejku arganowego…

Olejek arganowy na twarz – odmładza czy nie?

Oczywiście cudów nie ma – wiadomo, że żaden kosmetyk nie zadziała tak, jak zabieg z oferty medycyny estetycznej… innymi słowy nie zdarzy się żaden cud i twarz nie wypięknieje Wam w jedną (lub kilka) nocy. Jednak muszę przyznać, że regularnie stosowany olej arganowy doskonale dba o skórę. Dzięki niemu nie traci ona nawilżenia i zyskuje sprężystość. Najbardziej byłam zaskoczona tym, że moje pierwsze zmarszczki mimiczne na skórze pod oczami po prostu przestały być widoczne. Skóra stała się bardziej elastyczna i jędrna, wygładziła się i rozjaśniła.

Jedyny minus, jaki dostrzegłam w olejku to paradoksalnie ten, który na początku wzięłam za plus. Pomyślałam sobie, że płynna formułą olejku lepiej się nadaje do pielęgnacji skóry i przez to olej łatwiej będzie się wchłaniał. Niestety okazało się, że olejek arganowy nakładany pod oczy po prostu często dostawał się mi do woreczka spojówkowego i podrażniał tęczówkę. Czy próbowałyście kiedyś wypłukać tłusty olej z oka? Nie polecam. Żmudne, a już nawet niewielka jego ilość powoduje dyskomfort. Nie wiem… nie rozumiem zupełnie, jakim cudem niektóre dziewczyny aplikują sobie na rzęsy olejek rycynowy… że niby wzmacnia i odżywia małe włoski. Ja jednak zdecydowanie wole odżywkę do rzęs i nie jestem aż tak zdesperowana, by ryzykować ostrość widzenia na rzecz pięknych rzęs.

A zatem olejek arganowy na twarz i pod oczy działa, ale ma swoje drobne wady – trzeba uważać z aplikacją. I to bardzo.

Masło shea – działanie, efekty

Masło shea okazało się bardzo pięknie pachnącym, niezwykle miękkim masełkiem – podczas gdy olej kokosowy jest albo cieknącą mazią, albo twardą jak skała bryłą – masło shea w pokojowej temperaturze ma postać nieco gęstego kremu – nie na tyle jednak gęstego, by nie dało się go nabrać na palec i nałożyć na buzię. Pod wpływem ciepła masło shea oczywiście szybko robi się nieco rzadsze i dobrze rozprowadza zarówno na skórze jak i na włosach. Czy obciąża cerę? Mam wrażenie, że olej arganowy w tym zakresie spisywał się… nieco gorzej. Zarówno jeden jak i drugi produkt stosowałam na noc, więc rano mogłam porównać, który z nich lepiej wchłonęła moja skóra. Okazało się, że olej arganowy tworzył na niej dosyć solidną warstwę, a masło shea wchłaniało się niemal całkowicie.

Na moich włosach też spisało się całkiem nieźle – na początku obawiałam się, że skoro shea – tak jak olej kokosowy – pasuje do włosów o niskiej porowatości – to z pewnością zafunduje mi tzw siano na głowie – jednak okazało się, że masło shea ma całkiem inny dobór kwasów tłuszczowych i z powodzeniem można je aplikować również na włosy o średniej porowatości. Voila. W taki sposób pięknie pachnące masło stało się moją ulubioną odżywką na cienkie, skłonne do puszenia się pasma. A co z jego właściwościami anty-aging?

Masło shea na twarz – odmładza czy nie?

No cóż… nie wiem, czy mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest lepsze niż olej arganowy, ale z pewnością ma równie skuteczne działanie i porównywalne efekty. Zmarszczki stają się mniej widoczne, skóra nabiera jędrności i wygląda na młodszą. Co więcej – masło shea – ze względu na swoją konsystencję – nie dostawało mi się do oczu i dzięki temu budziłam się co rano nie oglądając zamglonego świata wokół. Pod tym względem zdecydowanie masło shea wygrywa u mnie z olejem arganowym.

Aby doczekać się efektów – zarówno w stosowaniu masła jak i olejku – trzeba uzbroić się w cierpliwość. Poprawa elastyczności skóry nie następuje bowiem od razu – potrzeba na to kilku tygodni, ale moim zdaniem warto wypróbować takie naturalne kosmetyki – są pozbawione syntetyków, nie uczulają i doskonale spisują się podczas pielęgnacji.

Jeśli zamierzacie stosować któryś z powyższych olejków na skórę pod oczami – zdecydowanie polecam masło shea – jego aplikacja jest po prostu przyjemniejsza, a efekty bardzo podobne.

A może któraś z Was stosowała jakiś inny olejek jako kosmetyk o działaniu odmładzającym? Koniecznie wspomnijcie o tym w komentarzu.

Autor: Jadzia Michalska

Niepoprawna optymistka, zafiksowana na punkcie włosów. Uwielbia dobre kino i astronomię. Jaroszka-smakoszka i gawędziarka, która daje upust gadulstwu na blogu.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *