Seria produktów Gliss Kur Fiber Therapy miała być dla mnie idealnym rozwiązaniem, dlatego że potrzebowałam wzmocnienia i zdyscyplinowania moich włosów. Pomyślałam, że szampon, odżywka do włosów i spray regenerujący w olejku z technologią OmegaPlex sprawdzi się w mojej codziennej pielęgnacji nastawionej na odbudowę.
Całą linię wymienionych wyżej kosmetyków Schwarzkopf testuję od przeszło miesiąca. Kupiłam je naprawdę z myślą o kompleksowej regeneracji włosów. Po kilkukrotnym użyciu zaczęłam się zastanawiać, jak ugryźć ten temat na blogu. Stwierdziłam, że po przejdę przez tę recenzję tak, jak przechodziłam przez pielęgnację.
OPIS PRODUKTU:
Wszystkie kosmetyki Schwarzkopf z serii Gliss Kur Fiber Therapy przeznaczone są przede wszystkim do włosów przeciążonych koloryzacją lub zabiegami stylizacyjnymi, a co za tym idzie zniszczonych, puszących się, wymagających regeneracji.
Bazują na dwóch technologiach:
- Gliss Kur, czyli innowacyjnym kompleksie z płynną keratyną dla wzmocnienia włosów;
- OmegaPlex, czyli formuła spajająca i regenerująca zerwane wiązania wewnątrz włosów.
MOJA RECENZJA:
Cena i dostępność. Nie było żadnego problemu z kupieniem całego zestawu. Odkąd produkty Gliss Kur Fiber Therapy zaczęły być mocniej reklamowane i chętniej kupowane przez kobiety, nie brakuje ich zarówno w sklepach stacjonarnych, jak i drogeriach online. Cena też nie jest wysoka, bo za cały zestaw (szampon + odżywka + olejek) zapłacimy tyle, co za jeden olejek do włosów innej marki. Koszt takiej kuracji z OmegaPlex nikogo nie powinien przerazić.
Opakowanie. Standardowe, niewyróżniające się niczym, plastikowe opakowania. Za taką cenę nie oczekiwałabym raczej eleganckich i szklanych flakonów. Może to i lepiej, bo są dla mnie mniej praktyczne (łatwiej je stłuc). Całą serię Gliss Kur Fiber Therapy utrzymano w fioletowej stylistyce z białymi napisami i elementami czerni np. na nakrętkach. Tak jak mówiłam, nie ma szału.
Formuła. W tym akapicie wypadałoby wprowadzić rozróżnienie na każdy z trzech produktów, bo wszystkie różnią się między sobą konsystencją i tym, jak nakłada się je na włosy.
- Szampon Gliss Kur Fiber Therapy bardzo dobrze się pieni i spłukuje, jest lekki i ładnie pachnie, choć niektórym ten mocno perfumowany zapach może przeszkadzać.
- Odżywka Gliss Kur Fiber Therapy występuje w dwóch wersjach: tradycyjnej i ekspresowej, ale w obu przypadkach ma kremową, dość gęstą formułę i nie nadaje się do użycia bez spłukiwania;
- Olejek Gliss Kur Fiber Therapy to dwufazowa kuracja do włosów, bardzo lekka, którą przed użyciem należy wstrząsnąć, a następnie nanieść na włosy w formie mgiełki.
Działanie. Niestety tutaj nastąpiło moje największe rozczarowanie… Żaden z produktów z serii Gliss Kur Fiber Therapy nie zadziałał na moich włosach tak, jak powinien. A przecież mam włosy przeciążone koloryzacją, czyli takie, do jakich stworzono te kosmetyki. Niestety nawet dwufazowa kuracja Gliss Kur nie zregenerowała moich włosów, dodając im witalności, blasku i miękkości. Efekt był wręcz przeciwny – matowe, trudne do rozczesania i plączące się włosy. Próbowałam używać tych kosmetyków na wiele różnych sposobów, naprawdę chciałam dać im szansę, ale niestety. Gliss Kur Fiber Therapy to moim zdaniem porażka na całej linii…
A jakie są Wasze doświadczenia z tymi produktami?
Dodaj komentarz