Hej dziewczyny, dziś będzie taki post trochę ku przestrodze.

Chcę wam po prostu powiedzieć po pierwsze o tym, że nie zawsze naturalne znaczy dobre: wszystko zależy od tego, czy odpowiednio (a w zasadzie umiejętnie) podchodzimy do tematu oraz czy mamy wystarczającą wiedzę i doświadczenie w danym temacie.

Ja ostatnio przekombinowałam w dziedzinie olejowania włosów. Trochę zuchwale się zachowałam. Dochodząc do wniosku, że skoro wiem, co to jest porowatość, kwasy tłuszczowe i ich cząsteczki oraz skoro wiem, jaką porowatość mają moje włosy – to mogę wkroczyć na wyższy level olejowania i zmieszać sobie kilka naturalnych olejków, żeby otrzymać mega silną miksturę, która uczyni z moimi włosami takie rzeczy, o jakich mi się nie śniło. Ponieważ zaś mam włosy o sredniej porowatości, dopadłam olejki z przewagą kwasów omega-7 i omega-9. Czego tam nie było! Olejek arganowy, makadamia, morelowy, kameliowy, sezamowy, z pestek wiśni, z orzechów arachidowych, z pestek brzoskwini, rokitnikowy, tamanu.

Część olejków miałam w domu, po inne wybrałam się do sklepu, męcząc panią ekspedientkę niemal pół godziny i wypytując o kwasy, cząstki i skład procentowy olejków. Po powrocie do domu zmieszałam je wszystkie w równych proporcjach i nałożyłam na włosy.

Trzymałam mieszankę dzielnie przez 3 godz. na włosach i skórze.

Zmyłam (choć zmywały się ciężko).

Rozczesałam, wysuszyłam…

… i zwątpiłam w swoją wiedzę.

Nie wiem, jak to się stało, ale moje włosy stały się ciężkie i oklapnięte i to nie tylko na końcach. Czułam, jak przylegają do skóry głowy i dosłownie oblepiają mi czaszkę.

Nie pozostało mi nic innego, jak tylko umyć ponownie głowę.

Rozmyślając nad swoją porażką, stwierdziłam, że powinnam dodać do mieszanki jakiś lekki olej, który wspomoże pozostałe oleje i nieco uniesie włosy, nadając im puszystości. Dodałam zatem do mieszanki olejku kokosowego. W końcu występuje on niemal we wszystkich mieszankach olejków (pewnie nie bez przyczyny). Naolejowałam, odczekałam, zmyłam… i nie mogłam rozczesać włosów. Zrobiły się cienkie, splątane, kłopotliwe podczas suszenia i stylizacji.

Ręce mi opadły. Dałam zbyt dużo olejku kokosowego? A ile to jest „zbyt dużo”?

Wówczas zrozumiałam, że nie bez przyczyny producenci kosmetyków wydają gotowe mieszanki olejków, zamiast lansować każdy z ich z osobna, sugerując, żebyśmy same mieszały sobie oleje. Myślę, że naturalne olejki zestawione ze sobą oddziałują również na siebie i że dopiero kompletna analiza chemiczna pozwoli stwierdzić, w jakich ilościach i jakich proporcjach należy zestawić ze sobą oleje. Ja już się za to nie zabiorę. Szkoda mojego czasu i włosów. Was również przestrzegam, kochane: lepiej kupić sobie odpowiednio dopracowaną mieszankę olejków, niż bawić się w domu w małego chemika. Ściskam was!

Autor: Jadzia Michalska

Niepoprawna optymistka, zafiksowana na punkcie włosów. Uwielbia dobre kino i astronomię. Jaroszka-smakoszka i gawędziarka, która daje upust gadulstwu na blogu.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *