Hej, moje kochane istoty 🙂

Do napisania dzisiejszego postu natchnęła mnie przyjaciółka oraz znajomi, którzy podczas ostatniego wspólnego spotkania z takim zachwytem komentowali stan moich włosów. Jestem oczywiście szczęśliwa i dziękuję za te wspaniałe komplementy (wiem, że zaglądają na mojego bloga). Ponieważ pytali mnie „co robię z włosami” postanowiłam opisać tutaj moja letnią pielęgnację włosów.

Latem moje włosy zachowują się dużo gorzej niż np. jesienią, (większość z was narzeka na tę porę roku, ponieważ wilgotność powietrza jest wówczas nasilona, a włosy nieładnie się puszą). Ja mam problemy latem, ponieważ moje cienkie włosy bardzo źle znoszą słońce – nieustannie muszę zwalczać ich suchość, uważam, aby ich nie przeproteinować (z umiarem keratyna), za to sięgam po naturalne olejki, które dodatkowo zabezpieczają delikatna skórę głowy przed poparzeniem. Hitem tych wakacji stał się dla mnie olejek Nanoil. Jest to kosmetyk dostępny w trzech wariantach ( w zależności od stopnia zniszczenia i kondycji włosów). Ja wybrałam wersję medium, czyli tą dla włosów o średniej porowatości. Bardzo kusi mnie również wersja do niskoporowatych włosów – podejrzewam ze genialnie zadbałaby o moje końcówki. Nanoil do wysokiej porowatości zostawię sobie jednak na przyszłość i wypróbuję właśnie w jesienne wieczory, kiedy to włosy po lecie wymagają wzmożonej ochrony i regeneracji, a powietrze z grzejników zaczyna im dodatkowo dokuczać.

Dla tych z was, którzy mają kłopot z określeniem kondycji swoich włosów – na stronie Nanoil można zrobić szybki test na porowatość włosów – to bardzo ułatwia sprawę. Warto również zerknąć na zamieszczone tam artykuły na temat pielęgnacji, olejowania włosów oraz porowatości. Ja spędziłam na stronie Nanoil sporo czasu i nieraz jeszcze zaglądam tam po porady.

W każdym razie olejek do włosów Nanoil stał się kluczowym elementem mojej wakacyjnej pielęgnacji włosów. Oprócz tego zainwestowałam w szampon i odżywkę do włosów bez silikonów i parabenów, które delikatnie obchodzą się nie tylko z moimi włosami, ale również ze skórą głowy. Ponieważ zwracam uwagę na to jak pachną moje kosmetyki do włosów, wybrałam serię Mroźne Jagody od Natura Siberica. Kosmetyki są ładnie wydane i cieszą moje oczy stojąc w łazience dwie ładne butelki od Natura Siberica plus piękna, czarna, szklana butelka Nanoil, która wygląda jak jakieś designerskie perfumy. Oto cały sekret mojej wakacyjnej pielęgnacji. Nanoil używam dwa razy w tygodniu, na suche włosy i skórę głowy, pół godziny przed myciem włosów. Po miesiącu moje pasemka rzeczywiście są nie do poznania. Nie tylko stały się grubsze, sprężyste i dłuższe, ale również elastyczne i pełne blasku. Wyglądają jak z reklamy szamponu do włosów. Mam nadzieję, że moja fryzura po następnych 4 tygodniach zagęści się, ponieważ Nanoil zawiera również substancje pobudzające cebulki do pracy i potęgujące wzrost nowych włosów. Myślę, że Nanoil to najlepsze, co mogło spotkać moje włosy latem. Jeśli również używałyście którąś z wersji koniecznie napiszcie i podzielcie się wrażeniami.

Autor: Jadzia Michalska

Niepoprawna optymistka, zafiksowana na punkcie włosów. Uwielbia dobre kino i astronomię. Jaroszka-smakoszka i gawędziarka, która daje upust gadulstwu na blogu.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *